Dobra i zła literatura

targ książek„Jak to jest możliwe, że tą książką zachwyca się tyle osób, tylko nie ja? Czy naprawdę nikt nie widzi jej niedociągnięć? Właśnie z ich powodu tak ciężko mi się ją czytało. Mimo dużego potencjału jest słabo napisana. Jakim więc cudem inni połykają ją w kilka godzin i są tacy nią zaaferowani? A może coś jest ze mną nie tak? Może ja się zwyczajnie czepiam? Przecież każdy ma inny gust i czego innego oczekuje od literatury. W końcu kto powiedział, że „dobra” książka będzie podobać się każdemu, albo że nie można zachwycić się „złą” książką? A co to w ogóle znaczy dobra i zła książka? A ja? Czego ja szukam w literaturze?” 

Krótki przewodnik po scenach erotycznych

całująca się paraZanim zaczęłam stukać w klawiaturę laptopa, żeby ułożyć w tekst przemyślenia o pisaniu scen erotycznych, przeszukałam Internet w poszukiwaniu informacji. Byłam ciekawa, co inni sądzą na ten temat.  Znalazłam sporo artykułów, dzięki którym poczułam się spokojna. Okazało się, że nie taki diabeł straszny, jak go malują.

Dlaczego nie jestem pisarką?

czy jestem pisarkąWybrałam się pewnego jesiennego popołudnia, nieadekwatnie mroźnego do tej pory roku, na spotkanie literackie w mojej miejscowości. Gościem była Katarzyna Bonda, autorka bestsellerowych powieści kryminalnych. Trzeba przyznać, że wie, jak zrobić pierwsze wrażenie. Kazała na siebie czekać około dwudziestu minut! „No nic, skoro już tu jestem, to poczekam”- uzbroiłam się w cierpliwość i rozsiadłam wygodnie na krześle. 

Katarzyna Bonda w akcji

W końcu wkroczyła na salę, z rozwianym, długim,  blond włosem, w szpilkach i dopasowanej, eleganckiej sukience. Wyglądała zupełnie… jak nie pisarka. Automatycznie nasunęło mi się skojarzenie z celebrytką. Usiadła w przygotowanym dla niej fotelu, przywitała się z publicznością i zaczęła mówić. Niskim, zadziornym głosem, kompletnie nie pasującym do jej kobiecej aparycji, potwierdziła, że pisze bestsellery i że prawa do wydań zagranicznych jej książek zakupiły największe wydawnictwa na świecie, takie jak Hodder & Stoughton i Penguin Random House. A ja uważnie słuchałam. Jej bezpośredniość i pewność siebie początkowo wprawiły mnie w niemałe zakłopotanie. Powoli jednak zyskiwała moją sympatię szczerością i otwartością wobec uczestników spotkania. Dałam się ponieść jej słowom i jej historiom.

I wtedy, w samym środku zawiązującej się właśnie życzliwej atmosfery, sparaliżowała mnie myśl, „Co by było, gdyby w tym momencie Katarzyna Bonda zapytała, czy jest na sali pisarz lub pisarka? Czy podniosłabym rękę i wstała, żeby pokazać się publiczności?” Serce zaczęło mi szybciej bić. Przez ciało przelała się fala gorąca. A może było na odwrót? Może najpierw poczułam spływającą z czubka głowy do stóp falę nieprzyjemnego ciepła a dopiero potem serce odczytało sygnał o zagrożeniu i zaczęło walić jak oszalałe? Nieważne. Ważne jest to, że nagle w moich oczach stałam się strasznie mała.

W ułamku sekundy odmówiłam sobie prawa do czucia się pisarką; do przyznania się przed innymi i sobą do tego, że przecież czuję się pisarką, bardziej niż prezeską fundacji, którą jestem zawodowo.

Przecież kiedy piszę, mam to przyjemne przeświadczenie, tfu, mam tę pewność,  że jestem w końcu na swoim miejscu w świecie; robię to, co  chcę robić, co mnie kształtuje i definiuje.

Dlaczego więc w tamtej zatłoczonej sali nie podniosłabym ręki w górę i nie przyznała się do tego wszystkiego na głos? 

Czy jestem w ogóle pisarką?

„A co ze mnie za pisarka, skoro nie wydałam żadnej książki? No, ale napisałam już zbiór wierszy dla dzieci. Mój wiersz został opublikowany w książce zbiorowej i nawet książka została zatytułowana tak samo jak ten wiersz. To o czymś chyba świadczy. No i co z tego? Przecież to żaden sukces. I jeszcze nie dowód na to, że jestem pisarką. Weź przestań, jesteś dla siebie za surowa. Każdy od czegoś zaczynał. A Twardoch latami pisał, zanim został doceniony! Ania, proszę cię. Naprawdę uważasz, że jesteś jak Twardoch? No nie, pewnie, że nie, ale dlaczego miałabym się wstydzić tego, że czuję się pisarką? Dlaczego? Niech pomyślę…

Przecież wciąż za mało umiem, za mało wiem o warsztacie pisarskim. Przecież dopiero się uczę. Ale ciągle się rozwijam! Ile to już lat ćwiczę warsztat? Nikt nie urodził się geniuszem pisarstwa. To trzeba nieustannie trenować tak samo jak każdą inną umiejętność! Każdy pisarz i każda pisarka na tej ziemi uczy się całe życie. A co by pomyślała o mnie sama Bonda? Zgłaszam się, że jestem pisarką a nie wydałam żadnej książki! Ba, nawet nie skończyłam jeszcze swojej pierwszej. Jakim prawem w ogóle uważam, że jestem pisarką? No, dlaczego niby tak uważam? Po prostu, nic mi nie daje takiej radości jak tworzenie światów i ujarzmianie słów; jak przekłuwanie obrazów i emocji w słowa. Kiedy piszę, czuję się w pełni sobą. I nie da się tego porównać z niczym!” 

To jak to jest ze mną? Jestem pisarką czy nie? Mhm. Moja odpowiedź brzmi: tak, jestem pisarką tak długo, jak daję sobie prawo nią być. 

Anna Kopaczewska

Pisanie zmysłami, czyli bez z imbirem

pisanie zmysłami„[..]Teraz czekam, aż ukroisz nać
Dodasz cukru, narwiesz bzu
Z imbirem
Smakuje mi, choć nie przywykłem, nie przywykłem
Kanciaste mam smakowe kubki, za płytkie [..]”

Kortez, bez i imbir

Znasz tę piosenkę? To jedna z moich ulubionych. Jej autorem jest Kortez. Kiedy słyszę jej słowa, pamięć od razu podsuwa obrazy.

Przypominają mi się wiosenne dni, kiedy w powietrzu unosi się zapach bzu, najpierw delikatny i ledwo wyczuwalny a im bliżej krzewu, tym bardziej wyrazisty, słodki i duszny. Czujesz ten zapach? Powracają też do mnie wspomnienia  jesiennych wieczorów, gdy dla rozgrzania zmarzniętego wiatrem i deszczem ciała, piję  gorącą herbatę z ostrym, korzennym  imbirem. Podkreślam jej smak dodając do niej kwaśny sok z cytryny a dla równowagi odrobinę słodkiego, kleistego miodu. Czujesz ten smak? 

Pisanie zmysłami na przykładzie

Pisanie zmysłami jest bardzo ważne. Pozwala poczuć czytelnikowi  (a jeśli opis jest naprawdę dobry, to poczuje to niemalże namacalnie!), atmosferę miejsca, smaki, zapachy, fakturę przedmiotów, a nawet emocje. Tekst napisany zmysłami sprawi, że czytelnik poczuje na własnej skórze, że jest obok bohaterów, współodczuwa z nimi i patrzy ich oczami. Nie ma co liczyć na to, że kubki smakowe twojego czytelnika będą równie kanciaste jak te, o których śpiewał Kortez. No chyba, że bardzo się o to postarasz, serwując opisy typu: 

„Maja weszła do kuchni. Zaparzyła sobie kawę. Ukroiła kawałek ulubionego tortu czekoladowego i usiadła w fotelu, aby odpocząć po ciężkim dniu. Z przyjemnością zajadała się tortem, zapominając powoli o zmęczeniu.” 

Czy ten fragment sprawia, że czujesz zapach kawy, smak czekolady na języku i obolałe ze zmęczenia nogi? Ja nie czuję.

Co daje pisanie zmysłami

A gdybym napisała go tak: 

„Maja ukroiła kawałek ciasta czekoladowego i usiadła w wiklinowym fotelu w salonie. Wyciągnęła mocno przed siebie nogi, czując jak rozciąga przy tym każdy napięty mięsień. Sięgnęła po srebrną łyżeczkę z grawerowanymi floresami i wbiła ją delikatnie w sporą porcję ciasta. Gdy włożyła je do ust, poczuła na języku nieznacznie rozpływające się kawałki zeszklonej masy karmelowej. To delikatne chrupanie w ustach zawsze sprawiało jej przyjemność. Rozgryzła je, a wtedy z wnętrza ciasta wypłynęła odrobinę gorzka czekolada, masując słodko podniebienie. Przymknęła oczy. Jej myśli płynęły beztrosko a ona nie starała się zbytnio nadać im konkretny kierunek. I słusznie, bo wypalone zmęczeniem ciało rozpaczliwie domagało się błogiego ukojenia.”

Czy teraz czujesz różnicę? 

Oczywiście nie chodzi o to, aby każdy opis, każdy fragment książki był nasycony odczuciami zmysłowymi. Przyniesie to odwrotny skutek. Czytelnik zacznie się męczyć próbując nadążyć za bohaterami w gąszczu ich szczegółowych wrażeń. Tak napisany  tekst będzie zwyczajnie nudny. Wybieraj świadomie fragmenty i elementy, które chcesz podkreślić! 

No tak, ale co zrobić, żeby pisać zmysłami? Przede wszystkim wsłuchaj się w siebie. Jak twoje zmysły odbierają daną sytuację? Jeśli piszesz, że twoja bohaterka ucieka przed ulewą, postaw się w jej sytuacji. Co widzisz i słyszysz wokół siebie? Ptaki ulatują przed burzą. Wiatr świszcze w gałęziach drzew, wyginając je silnie. Jakieś dziewczynce wicher porwał czapkę. Dzieci chowają się całą gromadką pod daszkiem klatki schodowej. A jak twoje ciało reaguje na dotyk pierwszych kropli deszczu? Masz dreszcze, gęsią skórkę, czy może czujesz kłębiący się w żołądku strach przed grzmotami?

Obserwuj jak reagują wszystkie twoje zmysły. Poznaj siebie, a na pewno pozwoli ci to głębiej poznać twoich bohaterów i jeszcze lepiej napisać ich historię. 

Anna Kopaczewska

Inspiracjo, gdzie jesteś?

inspiracjaSiedzisz nad pustą kartką papieru. Nerwowo pukasz długopisem w jej środek licząc, że pod wpływem ponaglającego uderzenia spłynie na ciebie olśnienie. Czekasz. Rozglądasz się z nadzieją dookoła. I nic. Nadal pustka. „Inspiracjo, gdzie jesteś?!”. 

Szukając inspiracji

Znasz ten stan? Ja tak! Właśnie jadę pociągiem i dumam nad pustą kartką notesu. Próbuję pisać artykuł o tym, skąd brać inspirację do pisania, ale ta jak na złość nie chce dzisiaj do mnie przyjść. Zerkam na pozostałe siedzenia. Cały przedział jest pusty, ani jednej twarzy, na której mogłabym zawiesić wzrok i puścić wodze wyobraźni.

„O czym pisać?”, zastanawiam się zrezygnowana. 

Inspiracja 1

Opieram łokieć na półce, podpieram twarz dłonią  i obserwuję obrazy za oknem. Wysoko na niebie widzę paralotniarza. Jakie to musi być cudowne, dryfować niespiesznie w przestworzach i podziwiać świat z góry. A gdybym tak pokazała bohaterkę pisanej właśnie przeze mnie powieści z lotu ptaka? Czytelnik zobaczyłby ją w tłumie innych osób, jak pędzi  odhaczać kolejne zadania na liście. Praca, dom, córka, zakupy, odwiedziny u kochanej babci, spotkanie z przyjaciółką, randka z mężem. Wydałaby się taka malutka z jej wielkimi problemami. A przecież nasze codzienne zmartwienia są takie nieznaczące, kiedy spojrzymy na nie z dystansem, z szerokiej perspektywy. Wszystkie te tragedie łamiące życie zdają się wtedy takie błahe. Tak, ta scena byłaby piękną metaforą. Zapisałam pomysł na kartce.

Inspiracja 2

Z  rozmyślań wyrwał mnie widok lasu. Potężne drzewa okraszone kruchymi, zasuszonymi już i opadającymi powoli liśćmi, mieniły się żółcią, sepią, pomarańczą i czerwienią. Przypomniało mi się, jak kilka dni temu spacerowałam po lesie z moimi synami. Szukaliśmy roślin, które będziemy mogli ususzyć i wkleić do zielnika. Pod nogami skrzypiały nam liście. Zaskoczyło mnie, że o tej porze roku las jest taki suchy. Raz po raz pod naciskiem butów pękały spróchniałe patyki.

Uparcie przypominałam chłopcom, że jesteśmy w lesie a tu nie wolno krzyczeć. Rozbiegli się w dwie strony. Każdy chciał odkrywać świat na swój własny sposób. Ten zapach! Czysty, przezroczysty, wypełniający całe ciało. Poczułam, jak chłód przenika moją skórę. Koniecznie, ale to koniecznie muszę napisać w mojej książce scenę w lesie. Taką, która będzie działała na zmysły.

Chcę, żeby czytelnicy poczuli to, co ja: odgłosy, zapach, temperaturę, dotyk liści na policzku i szuranie ściółki pod butami. To dopiero jest wyzwanie, prawda?!

Inspiracja 3

Tymczasem z sąsiedniego wagonu wyszedł mężczyzna. Stanął przy drzwiach wyjściowych. Pewnie wysiądzie na następnej stacji. Patrzy smutno w ekran telefonu. Ciekawe, dokąd jedzie? Może w odwiedziny do schorowanej matki? Chyba martwi się, że stan jej zdrowia pogarsza się z dnia na dzień. Ma wyrzuty sumienia, że nie może z nią zamieszkać.  A może jedzie do żony, z którą dzielą go tysiące kilometrów? Możliwe, że wraca właśnie z Anglii, Irlandii albo Niemiec, gdzie pracuje na utrzymanie całej rodziny. Zastanawia się, czy bardziej cieszy się na spotkanie z bliskimi, czy dołuje, że za chwilę znowu czeka ich rozłąka. Ciekawy wątek. Może wykorzystam go jakoś w książce?

Już wiesz, skąd brać wenę?

Zaczęło się! Proces tworzenia w mojej głowie rozkręcił się na dobre.

Nie nadążam ze spisywaniem pomysłów. Wiesz już, że inspiracja jest wszędzie? Otwórz oczy, słuchaj muzyki, obserwuj ludzi i świat wokół ciebie, słuchaj rozmów przypadkowych ludzi, wsłuchuj się w siebie, zwracaj uwagę na swoje zmysły. Nie czekaj, aż przyjdzie do ciebie wena. Znajdź własny sposób na to, jak otworzyć szufladę „kreatywność”. 

Anna Kopaczewska